Select Language

28 kwietnia 2015

Rozdział 2 ~ Nowa przeszłość ~




Droga do domu jeszcze nigdy tak szybko mi nie zleciała. To, co odkryłam kilkadziesiąt minut temu, nawet na sekund nie opuszczało moich myśli, bardzo chaotyczny zresztą myśli. Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby ktoś miał oczy jak reflektory samochodowe. Kolorowe? Owszem, ale świecące – nigdy.
Zastanawiam się, jakiej udzielę odpowiedzi, kiedy mama zapyta się mnie o to, jak było w szkole. Normalnie. Odkryłam tylko, że ma w sobie coś z kota, ale to nic takiego. Co na obiad?
                Dopiero teraz mogę z szczerością stwierdzić, że wiem jak to jest, kiedy człowiek pragnie, aby kilka godzin jego życia wstecz poszły w niepamięć i okazały się zwykłym koszmarem.
                Więc, albo to wszystko mi się śni, albo po prostu zwariowałam od czytania fantastyki i wyobrażam sobie, że jestem jakimś mutantem ze święcącymi ślepiami, który z niewiadomych przyczyn znalazł się wśród normalnych ludzi.
                Ale w głębi duszy dobrze wiem, że każda z tych moich wizji jest po prostu ucieczką od rzeczywistości, rzeczywistości, w której istnieje … magia. I dopiero teraz, tak naprawdę zdaję sobie z tego sprawy, chociaż ona towarzyszyła mi od najmłodszych tylko, że wtedy nie rozumiałam, co to tak naprawdę jest. I co oznacza. Wszystkie niewyjaśnione, fantazyjne sytuacje i dziwne przebłyski pamięci, które czasem daję o sobie znać w mojej głowie, wzięłam za to, za co wziąłby ja każdy zwyczajny człowiek - za sny.
                Bo przecież tylko w snach mogą wydarzyć się takie rzeczy… 

                Nad moją głową unoszą się cztery wykonane ze szkła przestrzenne trójkąty. Pierwszy trójkąt otoczony jest ze wszystkich stron płomieniami. Wydają się być jednością. Pozostałe trzy są inne: drugi znajduje się w wielkiej kropli wodzie, która cały czas zmienia swój kształt, trzeci umieszczony jest w porywistym powietrzu, w wichrze, a wokół czwartego krążą jak planety wokół słońca małe kamyczki. Nie są przymocowane do żadnego sznureczka, a mimo to nie spadają na podłogę tylko leniwie szybują w powietrzu. Interesują mnie. Podnoszę małą, grubiutką rączkę, aby schwytać przedmioty, ale są za wysoko.

…albo…

Nieznajoma kobieta z jarzącymi się na złoto i szkarłatnie oczami, bierze mnie na ręce i biegnie w kierunku pięknych drzwi, wykonanych z czarnego drewna. Za nami coś eksploduje i pokój, z którego dopiero, co się wydostaliśmy staje w ogniu. Drzwi się zamykają.

…albo…

Siedzę na ogromnej szybie wraz z srebrnookim, przystojnym mężczyzną. Jego niebiesko - fioletowo - turkusowe włosy powiewają na ciepłym wietrze. Mężczyzna zwraca ku mnie twarz i śmieje się do mnie pokazując palcem w dół. Jego oczy są srebrne. Schylam głowę w dół i widzę, że znajduję się kilkaset metrów nad ziemią.

Te wspomnienia atakują mnie o wiele wyraźniej niż zwykle. Trójkąty, na które nie działa grawitacja i te dwie bezimienne osoby były kiedyś częścią mojego życia. Były. Co się z nim stało? I co się wtedy wydarzyło podczas tego wybuchu? Rodzice na pewno wiedzą o wszystkim, tylko, dlaczego przede mną to ukrywali? Muszę się tego dowiedzieć. Musze się dowiedzieć, kim jestem, bo nie chce do końca życia zostać półkotem, a półczłowiekiem.

* * *

                Gdy tylko dochodzę do ogrodzenia, podnoszę letko dłoń i brama sama się przede mną rozsuwa. Jest to wynalazek ostatnich lat i przyjemnie ułatwia życie. Człowiek, który posiada właśnie taka bramę lub samochód nie musi trudzić się szukaniem kluczyków tylko wystarczy, że podniesie rękę, a zamki same się odblokowują. Wszystko dzięki chipowi własności, który mamy umieszczony pod skórą. Są w nim umieszczone kody urządzeń, które mają na nas reagować, jeśli tylko nas wyczują, za pomocą tego właśnie chipa.
                Z początku nie byłam przekonana do tej wygodności, ponieważ bałam się, że mikroprocesor w końcu zardzewieje, a ja nabawię się jakieś paskudnej choroby. Tylko, że ludzie w dwudziestym drugim wieku wynaleźli już środek, który całkowicie zapobiega korozji i nie miałam więcej wymówek.
                Otwieram drzwi wejściowe i dwoma szybkimi ruchami pozbywam się zabrudzonych adidasów. Nareszcie jestem w domu. Zamierzam ściągnąć okulary, gdy mój wzrok zatrzymuję się na szopie czerwonych włosów w połowie schodów na górne piętro. Cofam rękę od twarzy, bo w obecnej sytuacji nie jest to najlepszy pomysł.
                Chłopak kiwa mi głową na powitanie, ale ja nie reaguje tylko jak w transie zmierzam do salonu, z którego dobiegają ściszone głosy. Z obawy, że mogą być to szantażyści zabieram ze sobą podłużną, metalową ozdobą z komody, gotowa w każdej chwili zaatakować. Wchodzę do salonu.
                Wszystko jest tak jak zawsze z wyjątkiem dwóch rzeczy… a dokładniej trzech rzeczy, bo ta ostatnia właśnie stanęła mi za plecami. Pierwszą z nich jest elegancka kobieta ubrana w damski garnitur. Nasze spojrzenia się krzyżuję, jeśli można to tak ująć – dalej mam na nosie okulary i lepiej niech tam zostaną.
                A drugą niewłaściwą rzeczą jest chłopak, który niewiarygodnie przypomina mojego prześladowcę z tyłu tylko, że ten ma niebieskie włosy, a nie czerwone i karnację bardziej ludzką.
                - To nie będzie ci potrzebne. – Odzywa się do mnie, wskazując palcem na metalową ozdobę, którą uważam za ostatnią deskę ratunku.
                Ja jednak nie jestem tego taka pewna. Spoglądam na ojca, który nieznacznie kiwa głową w moją stronę. Dopiero wtedy odrzucam przedmiot na stojący w pobliżu fotel, choć raczej niechętnie. Czekam na jakikolwiek pierwszy ruch ze strony rodziców lub przybyszów, ale ci tylko wpatrują się we mnie jakby na coś czekali.
                - Eee… - bełkocze i mruczę coś niezrozumiałego pod nosem, bo tylko na tyle mnie stać, ale najwyraźniej kobieta uznaje to za zachętę, ponieważ wstaje i podchodzi do mnie z wyciągniętą ręką.
                - Nazywam się Octavia Chief… – zwraca się do mnie oficjalnie przy okazji ściskają letko mi dłoń -…i jestem zastępcą pana Richarda Chiefa… oraz jego żoną. – Uśmiecha się, a Niebieski chłopak wysyła porozumiewawcze spojrzenie gdzieś za mnie, więc domyślam się, że jest ono przeznaczone dla, jak mi się zdaje, jego brata bliźniaka.
                - Eee… miło mi…
                - A ty to zapewnie Stephanie Titmouse?
                - Tak, to ja. Eee… mogę w czymś eee… pomóc? – Pytam trochę koślawo, bo kobieta dalej stoi przede mną z przerażająco przesłodzonym uśmiechem.
                Pani Chief uśmiecha się jeszcze szerzej, co jak mi się wydawało, nie było już możliwe.
                - Właśnie w tym rzecz… - chwila wahania – Proszę, ściągnij okulary.
                Przełykam głośno ślinę i żałuję, że odstawiłam wcześniej ciężką figurkę, bo być może zaraz by mi się przydała. Dobrze wiem, o co poprosiła mnie Chief, a mimo to udaję głupią i pytam trochę niegrzecznie:
- Co?
- Chciałabym ujrzeć twoje oczy. – Odpowiada takim tonem, na podstawie, którego możne sądzić, że ma niezwykle słuszne powody, aby zadać takie pytanie.



 -------------------------------------------------------------------------------------

Cześć książkomaniacy !
To dopiero drugi rozdział i szczerze mówiąc... idzie mi to w ślimaczym tempie.
Pomysłów nie brakuje, a i tak jest trudno.
Mimo to mam nadzieję, że ten rozdział nie jest najgorszy :))
Miłego (oby) czytani i harry'ego dnia

11 komentarzy:

  1. Rozdział świetny ;-) masz talent. Z niecierpliwością czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. NARESZCIE! Doczekałam się kolejnego rozdziału :D Wspaniale. Woow. Pojawiają się żywioły ^^ Boże, kocham. Bardzo mi się podobało. Mam nadzieję, że niedługo będzie kolejny. A więc jednak Stephanie? Super.
    Czekam z przejęciem na kolejny!
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tak jakoś wyszło, że Stephanie :) Nie wiem czemu :D Dziękuje bardzo Ci Guśka. Teraz w ogóle nie możemy się na GG zgadać :'( Szkoda

      Usuń
  3. Całkiem ciekawy pomysł i napisane w dobrym stylu - nie męczy zawiłość polskiego języka. Jeśli się nie pogniewasz i mogę coś wtrącić - przeczytaj tekst i wychwyć końcówki - czasem palce na klawiaturze płatają na figla. I 'lekko'...

    Czekam na następne rozdziały, bo wydaje się dość interesująco. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za kontynuację :)

      Usuń
    2. Czytam, czytam :) Ale i tak mi jak widać zawsze coś umknie :) Dzięki, że powiedziałaś co i jak :D Muszę się bardziej postarać i w ogóle dziękuje :))

      Usuń
    3. Jeśli będziesz cały czas na tym poziomie, to wyjdzie coś bardzo dobrego :). Możesz liczyć na wsparcie bloggerów :) Mam nadzieję, że to dobra zachęta do pisania :)

      Usuń
  4. Ojejku. Jak ja dawno nie byłam tutaj u Ciebie. Patrzę a tu nowa historia, która musze szczerze powiedzieć mnie urzekła. Czekam na następne rozdziały i powodzenia w pisaniu.
    Pozdrawiam Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc tak... (Wiem, że zdania nie rozpoczyna się od "wiec", ale to jest silniejsze odemnie. )
    W pisaniu komentarzy to ja jestem marna, jednak postanowiłam zostawić po Sobie jakiś ślad tutaj, tak jak ty zrobiłas to u mnie.
    Bardzo podoba mi się Twój sposób pisania oraz to, że Twoje słownictwo nie jest ubogie jak na większości czytanych kiedykolwiek blogów przeze mnie. Bledów nie zauważyłam, być może za szybko czytałam.
    Blogger odmawia mi dziś posłuszeństwa, ale nie powstrzymało mnie to przed skomentowaniem. Czekam na więcej twoich "dzieł". :)
    Życzę Ci dużo weny oraz chęci do czytania książek skarbie! :)

    OdpowiedzUsuń