Trylogia Igrzyska Śmierci ~ cześć 1 ~
Suzanne Collins
„I niech los zawsze wam sprzyja”
Tak jak obiecałam ten post nie będzie o książce, nad którą trzeba pobudzać do działania swoje szare komórki. Dzisiaj opiszę pierwszą część, światowej sławy, trylogii , od której czytania nie można się oderwać, bo te książki po prostu uzależniają.
Dobrze wiem, że ta książka jest naprawdę bardzo popularna i opinia jest już wyrobiona, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafiłam wyobrazić sobie tego „mojego” blogu bez książki Suzanne Collins. Ona dosłownie stała się moim nałogiem. Czytałam ją trzy razy, za każdym razem przeżywając ją na nowo i z pewnością sięgnę po nią jeszcze nie raz.
"Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy dookoła próbowali wykończyć cię za wszelką cenę?"
A więc: „Igrzyska śmierci” opowiadają nam o świecie w przyszłość – Ameryka Północna nie istnieje, a zamiast niej utworzyło się nowe państwo Panem, którego głównym ośrodkiem, (czyli tak jakby dzisiejszą stolicą) jest Kapitol. Całe Panem otoczone jest dwunastoma dystryktami, które każdego roku są zmuszane do złożenia daniny… daniny z ludzi, a dokładniej: chłopca i dziewczyny od dwunastu do osiemnastu lat. Wylosowani zostają trybutami i muszą wziąć udział w Głodowych Igrzyskach walcząc na śmierć i życie, co dla Kapitolczyków jest niezwykłą atrakcją. Trzeba jednak pamiętać o jednym: z pośród dwudziestu czterech zawodników przeżyć może tylko jeden…
Z tego, co dowiedziałam się, czytając różne blogi i portale, wiem, że niektórzy wolą a nawet ograniczają się tylko do książek, w których główny bohater jestem albo kobietą, albo mężczyzną. Więc dla zainteresowanych – główna postać to szesnastoletnia dziewczyna, a książka/cała trylogia jest pisana w pierwszej osobie.
Jeśli chodzi o mnie, to ja po prostu zakochałam się w tej książce. Pochłonęłam tą książkę w jeden dzień, a gdy ją skończyłam to miałam ochotę tylko się rozpłakać, bo nagle dotarło do mnie, że to koniec tej historii. Collins napisała ją bardzo ciekawie. Doskonale połączyła ze sobą refleksję z przygodą, a przygodę z romansem. Nie raz zastanawiałam się jak człowiek może wymyślić coś, czego nie ma w współczesnym świecie i tak genialnie to coś opisać. I Collins należy do tych ludzi, bo doskonale przelała swoją wyobraźnię na papier.
Myślałam też nad tym, czego można nauczyć się z książki „Igrzyska śmierci”. Nie jest to filozoficzna książka z niewiadomo jakimi mądrościami, ale prawie w każdym rozdziale znajdzie się mniej czy więcej wartościowy cytat, który potem w pewnym stopniu może nas kierować w życiu.
Szczerze polecam tą książkę wszystkim miłośnikom literatury przygodowej, fantastycznej i science-fiction, w których jest też miejsce na troszeczkę uczuć, bo jest naprawdę dobra, a przy ma dość zaskakujące zakończenie. I jedno mogę Wam zagwarantować – nie będziecie mogli spokojnie spać przynajmniej przez tydzień.
"Sama nie wiem, dlaczego, ale jego słowa mnie drażnią. - Może lepiej opowiedz coś o sobie? – warczę. – Widziałam cię na rynku. Bez trudu dźwigasz pięćdziesięciokilogramowe worki z mąką. Dlaczego o tym nie wspomnisz? To nie byle co. - Jasne. Jestem pewien, że na arenie będzie mnóstwo worków z mąką, żebym sobie nimi porzucał w ludzi – odparowuje. – Przenosząc ciężary, nie nauczysz się walczyć z wrogiem, dobrze o tym wiesz."
Jak tylko myślę o Igrzyskach, to serce bije mi mocniej, coś cudownego <3
OdpowiedzUsuńMiałam totalną depresję ;____;
Seria mego życia ogólnie.
Pozdrawiam :)
Zgadzam się z tobą w stu procentach :) Miałam tak samo. Właśnie 'wróciłam z twojego blogu "So Wonderful..." i widziałam tam też, że czytasz serie "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy" i och... dlaczego wokół mnie jest tak mało takich ludzi? Dlaczego? Ja również pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo fajne blogi :)
Igrzyska ever! :)
OdpowiedzUsuńCo do trylogii: kocham ją i również przebrnęłam przez nią bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńZakończenie nie podobało mi się i również w znacznym stopniu zniechęciło mnie do całej trylogii (tak samo jak film, ale o tym potem). Nie chodzi o to, że (SPOILER!!!!) Finnick i Prim umarli, mimo, że ich kochałam, ale raczej jeśli chodzi o wątek miłosny. Uważam, że Suzanne Collins poszła na łatwiznę przy wyborze Katniss pomiędzy Gale'm a Peetą. (SPOJLER!!!!) Gale wyjechał, więc Katniss nie miała innego wyboru jak wybrać Peetę.
Mimo, że od początku shippowałam ją z Peetą, nie podobało mi się to bardzo.
+ zauważyłam pewne błędy, takie jak:
przed 'i' nie stawiamy przecinków ("Czytałam je trzy razy, za każdym razem przeżywając je na nowo, i z pewnością sięgnę po nie jeszcze nie raz.")
są błędy w odmianie, np. "o świecie w przyszłość", gdzie powinno być 'w przyszłości', " pośród dwudziestu czterech zawodnik", raczej 'zawodników'
nie wiadomo* - zgodnie ze słownikiem PWN "nie należy umieszczać przecinka przed zaimkiem względnym zastępującym całe zdanie podrzędne" (specjalnie to sprawdziłam xd). Po tym 'nie wiadomo' nie powinno byś przecinka.
Przepraszam za te poprawki, ale sama bardzo dużo czytam, piszę blogi, opowiadania itp. i po prostu zwracam na to szczególną uwagę.
Pozdrawiam, Ola ;)
Oo... tak :) W sumie do zakończeń książek nic nie mam, ale tak jak pisałam - zaskoczyły mnie. :) I fakt - Collins poszła na łatwiznę, jeśli chodzi o miłosne rozterki Katniss. Od samego początku było jasne, że będzie z Peetą. A jeśli chodzi o te poprawki to mi nie przeszkadzają. Teraz będę wiedzieć, na co zwracać szczególną uwagę. Pierwszy "przecinek" to nie wiem, czemu tak go dałam, może przez moją nie uwagę. 'W przyszłości" to nie wiedziałam o tym :) Wydawało mi się poprawnie. To moje "zawodnik" to błąd przy pisaniu, tylko tego nie zauważyłam, a ostatnia uwaga... za to jestem szczególnie wdzięczna, bo nie miałam o tym zielonego pojęcia, zawsze tak chyba pisałam. Ogólnie pisać zaczęłam tak na poważnie pod koniec stycznia i dopiero wchodzę w wprawę, ale dziękuje :) Również pozdrawiam.
UsuńNiedawno wypożyczyłam Igrzyska i niedługo zacznę czytać ♥
OdpowiedzUsuńMiałam wczoraj, ale zostawiłam ją u mamy w pracy i zapomniałam :(
Mam nadzieję, że mnie ta książka również uwiedzie i będę ją tak dobrze wspominała jak Ty! x