Trylogia Najmroczniejsze Moce ~ część 1 ~
Kelley Armstrong
„Gdybym zwariowała, czy wiedziałabym o tym? Właśnie na tym polega przecież świr, że jesteś przekonana, iż wszystko jest OK, ale tylko ty, nikt inny."
Zastanawiałam się jak lepiej opisywać serie książek: całą za jednym razem czy każdą książkę osobno. I większość zapalonych czytelników stwierdziło, że „chyba każdą po kolei”. Więc tak też będę robiła. A dzisiaj zapraszam Was na recenzję pierwszej części trylogii „Najmroczniejsze moce”, która nosi tytuł „Wezwanie”.
„Wezwanie” Kelley Armstrong – jest to książka, w której zakochałam się od pierwszej linijki tekstu i która zdobyła moje serce w takim samym stopniu jak pierwsze części bardzo znanych trylogii : „Igrzyska śmierci” i „Niezgodna”. Jednak, ku mojemu szczeremu żalowi, nie zdobyła takiej samej sławy. I to mnie trochę dziwi, bo uważam, że Armstrong pisze naprawdę bardzo fajnie, ciekawie i zasługuje na taką samą popularność jak Collins czy Roth. Ale mniejsza z tym…
„Chloe Saunders prowadzi z pozoru normalne życie nastolatki, do czasu…”
…do czasu, kiedy zaczyna widzieć duchy zmarłych ludzi. Młody chłopak wpada pod koła samochodu jej szofera, a później znika, stopiony woźny goni ją po całej szkole, ale widzi go tylko ona. Wszyscy dookoła zaczynają myśleć, że, dotąd zwyczajna, Chloe po prostu oszalała. Dziewczyna zostaje skierowana do Lyle House, ośrodka dla chorej psychicznie młodzieży. Z początku Chloe odgrywa rolę posłusznej pacjentki, która jak najszybciej chce dojść do zdrowia, lecz później odkrywa mroczną tajemnicę domu Lyle House. Teraz dziewczyna nie ma wątpliwości, że jest nekromantką. Czy jej życiu i życiu jej niby „zbzikowanych” przyjaciół zagraża niebezpieczeństwo?
Czytając tę książkę, ma się takie niesamowite poczucie, że czasem ktoś Cię obserwuje. Czyżby duch? Sposób pisania Kelley Armstrong sprawia, że angażujesz się przeżywanie całej fabuły całym sobą. To ty masz zdolność widzenia zmarłych, to ty musisz „uciekać przed śmiercią”. Przynajmniej ja się tak czułam.
Pierwsza część – „Wezwanie” – jest napisana prostym stylem, można powiedzieć (napisać), że młodzieżowym stylem. Ale nie do przesady. Książkę czyta się naprawdę przyjemnie i z zapartym tchem.
Ta książka jest szczególnie dla osób, które uwielbiają używać swojej wyobraźni, które kochają fantastykę i wszystkie rzeczy z nią związane oraz które lubią od czasu do czasu, poczuć dreszczyk emocji. Szczególnie podoba mi się taki jeden komentarz magazynu Kirkus Review:
„W trakcie czytanie tej powieści krzyki przerażenia nastoletnich czytelników będą dość głośne, by obudzić zmarłych”.
Gorąco polecam tę książkę i mam nadzieję, że swoimi krzykami nie sprawicie, że zmarli powstaną z grobów.
„-Amanda!
Dziewczynka odskoczyła tak gwałtownie, że usiadła na ziemi z cichym piskiem. Rzuciła się ku niej kobieta w spodniach i skórzanym płaszczu. W ręku brzęczały jej klucze, z tylu dobiegł trzask zamykających się drzwi.
- Och, Amando, popatrz, pobrudziłaś swoją śliczną sukieneczkę.
Rzuciła mi gniewne spojrzenie, a potem poderwała dziewczynkę i przytulając ją, poszła do domu. Wyraźnie usłyszałam słowa:
- Tyle razy ci powtarzałam, Amando, żebyś tam nie podchodziła. Nigdy nie rozmawiaj z tymi dziećmi. Przenigdy, słyszysz mnie?
Nie rozmawiaj ze świrami. Chciałam krzyknąć, że wcale nie jestem wariatką. Po prostu wzięłam jej córkę za ducha, to wszystko.”






